Ten sezon nie rozpoczął się najlepiej dla sympatyków GKS-u Katowice. Popularna "GieKSa" w inauguracyjnej kolejce musiała uznać wyższość Rakowa Częstochowa. Tydzień później – po bardzo słabej pierwszej połowie – zdołała jednak wyszarpać remis w starciu z Zagłębiem Lubin. W trzecim meczu katowiczanie znów zeszli z boiska pokonani, tym razem jednak w zdecydowanie gorszych nastrojach. Widzew Łódź rozbił ich aż 3:0, nie pozostawiając złudzeń, kto tego dnia był zespołem lepszym. Mimo słabego początku rozgrywek, w klubie nie zapanowała panika. Choć nastroje dalekie są od euforii towarzyszącej rozpoczęciu sezonu, wielu wierzy, że GKS Katowice zdoła jeszcze wrócić na właściwe tory.
Słaby początek sezonu
Choć GKS Katowice na początku sezonu nie gra wcale tak źle, to po trzech kolejkach na swoim koncie zgromadził zaledwie jeden punkt. Można to oczywiście wytłumaczyć poziomem rywali na starcie, bo przecież na inaugurację podopieczni Rafała Góraka mierzyli się z zeszłorocznym wicemistrzem kraju. Dziś natomiast próbowali podjąć rękawicę rzuconą im przez Widzew Łódź, którego aspiracje sięgają powalczenia o europejskie puchary. Z tymi samymi przeciwnikami zespół z Katowic potrafił jednak punktować w zeszłym sezonie. Warto odnotować także fakt, że w inauguracyjnej kolejce piłkarze Rafała Góraka mieli ogromny problem z kreacją czego dowodem jest brak oddanego celnego strzału przez 90 minut gry.
90. min. Koniec meczu.
—#WIDGKS 3:0
👉 https://t.co/A972CAAmp5 pic.twitter.com/JiE8eZzneZ— GKS Katowice (@_GKSKatowice_) August 2, 2025
W drugiej kolejce Katowiczanie podejmowali u siebie Zagłębie Lubin. Mecz zamykający serię gier odbył się w poniedziałek o godzinie 19:00. Choć ofensywa w pierwszej połowie nie wyglądała źle to defensywa popełniła dwa błędy skutkujące stratą bramki. Dzięki temu „GieKSa” do szatni schodziła z dwubramkowym deficytem. W przerwie musiało jednak paść kilka trafnych słów, skoro po niej piłkarze trenera Rafała Góraka po prostu zaczęli stwarzać konkretniejsze zagrożenie pod bramką rywali. Dwa gole – zawodnika meczu – Bartosza Nowaka pozwoliły Katowiczanom wrócić do meczu. W pewnym momencie wydawać się nawet mogło, że to gospodarze są bliżsi strzelenia decydującej bramki. Ta jednak nie padła i drużyny podzieliły się punktami.
W sobotę GKS Katowice także uległ faworytowi, którym przed tym spotkaniem był Widzew Łódź. Rozmiar tej porażki budzi jednak pewne rozmyślania na temat transferów przeprowadzonych przez ,,GieKSę”, albowiem ponownie swoją nieskutecznością popisał się Maciej Rosołek. Jedną z bramek dla zespołu z Łodzi zdobył za to były snajper klubu z Katowic – Sebastian Bergier. Terminarz dla podopiecznych Rafała Góraka łaskawy wcale nie jest. Już za tydzień oglądać będziemy ich mogli przy Łazienkowskiej podczas spotkania z Legią.
Mizerne okienko transferowe
Nie ma co ukrywać – dotychczasowe wzmocnienia klubu z Katowic nie wyglądają dobrze. Z drużyny odeszły kluczowe filary środka pola i ofensywy. Oskar Repka przeszedł do Rakowa Częstochowa, a Sebastian Bergier wybrał Widzew Łódź. Co prawda tylko tych dwóch z dziesięciu odchodzących zawodników odgrywało w zeszłym sezonie kluczowe role w zespole, ale ich strata musi zaboleć. Szczególnie jeśli nie znajdzie się ich godnych następców.
Na takowego nie wygląda Maciej Rosołek, który – podobnie jak pozostali nowi zawodnicy (z wyjątkiem Mateusza Kowalczyka) – trafił do Katowic na zasadzie wolnego transferu. 23-latek nigdy nie imponował skutecznością i to póki co się nie zmienia. Fanów ,,GieKSy” cieszyć może natomiast powrót do treningów Adama Zrelaka, który od listopada pozostawał poza grą. W celu wzmocnienia ofensywy sprowadzono również Jakuba Łukowskiego – podobnie jak Zrelak wracającego do gry po poważnej kontuzji. Trudno od niego zatem oczekiwać, by był w stanie wywrzeć tak pozytywny akcent. Poza nimi zespół z Katowic wzmocnili także Marcel Wędrychowski i Aleksander Buksa. Pierwszy z nich w zeszłym sezonie był zmiennikiem w Pogoni Szczecin. Drugi po powrocie do Polski nie mógł odnaleźć się w Górniku Zabrze i trafił do Katowic na roczne wypożyczenie.
Maciek – trzymamy za Ciebie kciuki! ✊👊
INFO 👉 https://t.co/qObRjSzhFj pic.twitter.com/g1wGwV0nRF
— GKS Katowice (@_GKSKatowice_) June 16, 2025
W środku pola pojawił się natomiast Kacper Łukasiak, który w zeszłym sezonie pełnił rolę 12-13 zawodnika w Pogoni Szczecin, oraz 19-letni Filip Rejczyk, którego trudno uznawać za realne wzmocnienie pierwszej drużyny. Dodatkowo do rywalizacji o miejsce w składzie sprowadzono nowego środkowego obrońcę – Aleksandra Paluszka – który przez ostatnie dwa lata reprezentował barwy Śląska Wrocław. Choć GKS nie zakończył jeszcze okienka transferowego, to dotychczasowe ruchy trudno ocenić pozytywnie. Ocenę może zmienić jednak czas, albowiem Rafał Górak słynie z powolnego wprowadzania nowych graczy.
Trener Rafał Górak
Rafał Górak to nie bez powodu najdłużej pracujący trener w jednym klubie Ekstraklasy. GKS Katowice objął w czerwcu 2019 roku, tuż po spadku do II ligi. Od początku czekało go trudne zadanie: odbudowa drużyny i jej tożsamości. Nie brakowało ciężkich chwil – jak seria ośmiu meczów bez zwycięstwa. Nawet to udało się ostatecznie zwieńczyć awansem do Ekstraklasy.
Rafał Górak 2028! ✍️
👉 https://t.co/M4zPGd5xgU pic.twitter.com/XNCMNbFfut
— GKS Katowice (@_GKSKatowice_) July 15, 2025
Powrót do I ligi zajął Górakowi dwa lata, a do Ekstraklasy trzy. Ten upragniony moment nadszedł dla GKSu Katowice po 19 latach przerwy. Dla wielu kibiców ten sukces uczynił go klubową legendą. Trener udowodnił, że cierpliwa i konsekwentna praca może przynieść efekty. Co ważne, GKS po awansie nie stał się wcale chłopcem do bicia. Beniaminek potrafił przeciwstawić się ligowym rywalom. W poprzednim sezonie pokonał m.in. Jagiellonię Białystok, Pogoń Szczecin czy Raków Częstochowa.
Górak przez 6 lat swojej pracy w Katowicach zbudował coś więcej niż drużynę. Wprowadził stabilizację, zaufanie i spokojny rozwój. Choć obecny sezon rozpoczął się słabo, nikt nie panikuje. W klubie wiedzą, że trener potrafi wyciągać wnioski i przywrócić klub na właściwe tory. W Katowicach po prostu mu ufają.